Oto 5 motywacyjnych patentów, dzięki którym nie ominiesz żadnego treningu:
1. Jesteś do bani!
Do przyklejenia na drzwiach Twojej szafy. Złość jest przecież konstruktywna! Kiedy coś Cię wkurzy, wykorzystaj tę pasję, którą masz w sobie, i padnij na podłogę, by wykonać 50 pompek. Uspokoiłeś się? To dobrze, ale... i tak nie szanujemy Twojej ulubionej drużyny ;)
2. Ciężka praca, poświęcenie!
Do przyklejenia na lodówce.Floyd Mayweather wykrzykuje hasło: „Hard work! Dedication” setki razy na każdym treningu. Dlaczego? Bo proste, wpadające w ucho hasło niesamowicie się sprawdza, gdy tracisz motywację do ciężkich treningów. Dasz radę, stary!
3. Każdy dzień to nowa okazja, by być lepszym
Do przyklejenia na Twoim biurku. Rozmawiaj ze sobą: to pomaga osiągnąć zamierzone cele. Mów na przykład: Dzisiaj chcę… / W pracy uda mi się… / W siłowni zrobię… / W tej serii podniosę… Niech to będzie doping, dzięki któremu przeskoczysz z postawy „chcę” do „robię”.
4. Nic mnie nie pokona!
Do przyklejenia na treningowym bidonie. A już na pewno nie kilka sprintów więcej. To ja tu jestem tym, który decyduje. Jestem zmęczony, to fakt, ale, cholera, zaplanowałem, że pobiegnę 10 sprintów, a nie 8, więc pobiegnę 10, to nie podlega dyskusji. Kilka głębokich oddechów i do dzieła. Tak, świetnie to zrobiłem.
5. Weź to na klatę
Do przyklejenia na sportowej torbie. Seneka wykazał się sporym rozsądkiem, gdy mówił, że błądzić jest rzeczą ludzką. Popełniłeś błąd? Stary, nie Ty jeden. Po prostu spróbuj się poprawić. Nawet jeśli Ci się nie uda, będzie dobrze. Aha, jeśli popełnisz ten sam błąd 2 razy, nawet Seneka Ci nie pomoże.
I kolejne 4 patenty, które uzmysłowią Ci, dlaczego warto wyciskać z siebie siódme poty:
1. Poznaj siebie
Do przyklejenia na łazienkowym lustrze. Opisz swój charakter w kilku zdaniach. Pamiętaj, że to właśnie Ty, a nie ktokolwiek inny, decydujesz o tym, jak wygląda Twoje życie. Nie przekonuje Cię to? Wstukaj w wyszukiwarkę „I still have a soul” i obejrzyj ten filmik. Którakolwiek z części „Rocky'ego” też da radę. Albo mowa motywacyjna Ala Pacino z „Męskiej gry”.
2. Po co to robię?
Do przyklejenia na szufladzie. Zastanów się czasami nad sensem treningu. Pytanie: „Po co chodzę do siłowni?” wcale nie jest takie głupie. Twój cel nie jest tak naprawdę ważny. Kilka kilogramów mniej, zdrowie, lepsza sylwetka, większe mięśnie, wszechstronna sprawność... Niech to będzie cokolwiek – liczy się tylko to, że ten cel Cię napędza. I niech napędza dalej.
3. Jaki jest mój cel?
Do przyklejenia na szufladzie. Zastanów się nad tym bardzo dobrze. I nie myśl w tym momencie o najbliższym tygodniu, a nawet miesiącu. Długoterminowy cel łatwiej będzie Ci osiągnąć, bo ta rozciągnięta przestrzeń pozwala Ci kilka razy uciec od treningowego reżimu. Nie chcesz dzisiaj iść na trening, to nie idź. Ale pójdź pojutrze, by ostatecznie liczby się zgadzały.
4. Jak będę się czuł, jeśli przestanę?
Do przyklejenia na tablecie. To proste pytanie pomaga wstać z łóżka, nawet jeśli trening jest w tym momencie ostatnią rzeczą, na jaką masz ochotę. Wyrzuty sumienia, jeśli odpuścisz, będą wielkie. Radość, jeśli nie odpuścisz, jeszcze większa.
MH 09/2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz